Powyższy film przedstawia kluczowy moment zmagań autora tego bloga (czyli mnie) w eksperymencie, czyli pecetowych Black Opsach rozgrywanych padem od Xboxa 360. Chciałem sam sobie udowodnić, że pad nie jest aż tak ekstremalnie niewygodny, jak się powszechnie twierdzi i cóż…
…muszę przyznać, że było naprawdę ciężko. Ponieważ jestem graczem typu objective based, wszystkie mapy udało mi się skończyć na 4-5 miejscu, ale niestety w drużynie przegrywającej. Frustruje prędkość reakcji pecetowców – na odległość miałem nawet jakieś szanse (jak widać), ale w zwarciu robili mnie jak chcieli. Dlatego przyjąłem taktykę grania spokojnego, znacznie mniej rusherskiego niż na myszce i klawiaturze.
Trzeba jednak przyznać, że czuć różnicę między sposobami sterowania. Wiem, wiem, nie odkryłem Ameryki, ale z drugiej strony nie jest ona aż tak wielka jak możnaby się spodziewać. Ot, trochę mniej wygodnie i trochę irytująco na krótki dystans. Cóż, trzeba pozostawać na długim dystansie